-Sto lat, Sto lat, niech żyje, żyje nam! - chóralny, radosny śpiew przetoczył się przez autokar Hiszpanów, podobnie jak wcześniej kilka razy w szatni.-I niech gra z nami drugie tyle meczy!
Gromkie oklaski praktycznie zagłuszyły trenera, który usiłował coś powiedzieć. W końcu zrozumiał, że nie przebije się przez radosną wrzawę i postanowił odczekać jeszcze chwilkę. Zrobiło się nieco ciszej i głos zabrał Iker Casillas, a chwilę potem oddano go w końcu Del Bosque.
-Gratuluję wam wspaniałego meczu, zagraliście bardzo spokojnie i pewnie. Xabi, gratuluję wspaniałych dwóch goli, lepszego prezentu nie mogłeś sobie wymarzyć, życzę ci jeszcze następnych stu meczy.
-Dziękuję trenerze - uśmiechnął się Alonso - Wiemy już z kim będziemy grać w półfinale?
-Wydaje mi się, że będzie to Portugalia, czekam na oficjalną informację, ale z tabeli tak wychodzi.
Po szatni przeszedł lekki szmer, parę osób skomentowało rywala.
-Macie teraz czas dla siebie, ale jutro rano widzę was na treningu. - dodał trener Del Bosque i wysiadł pierwszy z autokaru,który zajechał już pod hotel, pozostawiając swoich piłkarzy samych sobie.
Pedro wyskoczył na zewnątrz jako ostatni i podążył za kolegami, z których część już wesoło rozmawiała z Camillą i Leą, stojącymi w holu hotelu. Stała z nimi też Monica. Pedro złapał się sam na poszukiwaniu wzrokiem jasnej głowy, która z reguły była w pobliżu dziewczyny Cesca Fabregasa. Nie znalazł jej jednak, więc smętnie zwiesiwszy głowę , podążył za Busquetsem, który odebrał już klucz do ich pokoju.
Otworzył oczy i zaraz je zmrużył, bo raziło go jasne jeszcze światło dnia. Zdążył jednak zarejestrować w zasięgu wzroku blond włosy, oznaczające obecność w tym pokoju jego żony. Blond włosy były mokre.
-A..Alex? Masz mokre włosy?
-Tak, umyłam je jak spałeś.- uśmiechnęła się do niego ciepło.
Pedro usiadł na sofie, konstatując, że na na kolanach laptopa, a Alex siedzie koło niego, już w ciepłym szlafroku.
-Zasnąłeś w połowie przeglądania wyników - rzuciła wyjaśniająco żona - Telewizor wyłączyłam.
Wyłączył komputer i odłożył go na pobliski stolik. Uśmiechnął sie, jeszcze nieco zaspany, do Alexandry, uważnie się mu przypatrującej. Wziął ją za rękę i mocno uścisnął.
Lubił siedzieć z nią tak, jak właśnie teraz, porozmawiać bez pośpiechu. Kiedyś nie mieli na to czasu, co chwilę jego zawody, mecze, jej kariera modelki. Ale starali się wykroić dla siebie choć chwilkę w tym zwariowanym życiu. I może dzięki temu ich burzliwy związek przetrwał.
-Przepraszam, blondyneczko, jestem zmęczony. - Przysunął się bliżej, by ją objąć. Włosy Alex pachniały truskawkowym szamponem, akurat tym, który lubił od pewnego czasu najbardziej. Kiedyś go używała rzadko.
-Za dużo siedzisz na internecie. - Skwitowała jego blondynka.
-Przepraszam - słodko przekrzywił głowę - Pachniesz truskawkami, dawno nie kupowałaś tego szamponu. A mi się ten zapach kojarzy tylko z jednym...
Wszelkie zebrania kadry, zabawy i inne tym podobne rozrywki na tym Euro miały miejsce w pokoju Davida Silvy i Santiego Cazorli. Tym razem to im przypadł jeden z najwięszych pokoi. Drugi miał Iker Casillas, lecz ze względu na bliskie położenie w jego rejonie pokojów sztabu, w tym samego trenera Del Bosque, zrezygnowano z tej opcji, na rzecz dwójki przyjaciół z Południa.
-Zapraszamy, zapraszamy, dzisiaj zwycięstwo oblewamy! - na korytarzu dał się słyszeć tubalny głos Sergio Ramosa. Walił po kolei we wszystkie drzwi, wywołując ich lokatorów na zewnątrz i zabawnym gestem kierując do pokoju obu panów S.
Pedro i Busi również zostali wyciągnięci przez Ramosa, owiele mniej deilkatniej niż panny Iniesta, którym Sergio zaoferował ramię.
-Cygan, nie błaznuj - zaśmiewała się Camilla. - Już dość tego! Miej litość dla mojego żołądka!
-Oj tam, oj tam - zaśmiał się Ramos, idąc tanecznym krokiem przez całą długość korytarza i konsekwentnie ciągnąc za soba obydwie przyjaciółki.
Pedro zaśmiał się od nosem i wszedł za nimi do pokoju Silvy.
Pierwsze co zauważył, to stół zastawiony dużą ilością napojów, więc skierował się tam od razu. Nalewając sobie wody mineralnej, zauważył, że brakuje na razie paru osób, w tym zawsze rozbawionego Dos Santosa.
-Gdzie Casillas i Xavi? A Jonathan nie przyjdzie? - zaczepił przechodzącego obok Iniestę.
-Zaraz powinni przyjść - uśmiechnął się do niego Andres. - A Jonathana nie będzie w ogóle. Isabel zemdlała i siedzą przy niej z Bartrą.
-Biedni są z tym wszystkim - Pedro smutno popatrzył na Andresa, a potem w okno.
-Tak, a my tylko możemy ich wspierać. - westchnął Iniesta.
Ich zamyślenie przerwał tragicznie fałszowany śpiew Pepe Reiny, który rozpoczął już zabawę. Andres zaraz zniknął, pociągnięty na parkiet, Pedro został sam i tym razem sięgnął po piwo.
-Jak się czujesz? Myślałam, że cię poważnie sfaulowali - usłyszał dobrze mu znany głos i odwrócił się w lewo, do stojącej obok niego blondynki. Patrzyła na niego niezbyt pewnie, przekładając z ręki do ręki wziętą z talerzyka pomarańczę.
-To zwykły faul, nic mi się nie stało. Może jestem tylko trochę poobijany, ale to jest wpisane w ten sport.
-Ale zarządzili po nim karny! - zaoponowała Alex. Pedro przyjrzał się jej z lekkim uśmiechem.
-Bo był w polu karnym. A co, martwiłaś się? Chcesz piwo? - sięgnął po najbliższą puszkę po przywalającym kiwnięciu jasnoblond głowy i otworzył jej. - Wiesz chociaż co to spalony, blondyneczko?
Zmrużyła lekko oczy, a Pedro się uśmiechnął. Przez głowę przemknęła mu myśl, że całkiem przyjemnie im się rozmawiało, mimo głośnej muzyki wydobywającej się z głośników przygotowanych osobiście przez Cygana.
-Nie, ale..-zawahała sie przez chwilę, maskując to łykiem piwa - Nie jestem przecież fanką piłki nożnej. A czy ty wiesz, kim jest Karl Lagerfeld? - rzuciła mu triumfujące spojrzenie.
-To projektant mody, Niemiec. - Natychmiast odpowiedział Rodriguez. - Nie jestem modelem. - dorzucił z kpiącym uśmieszkiem oczywistą informację.
-No dobrze, punkt dla Ciebie - westchnęła, wyraźnie zawiedziona Alexandra. - Nie myśl tylko sobie, że jesteś taki mądry.
-Oczywiście, że jestem mądry. I dlatego wyjaśnię ci, co to takiego, ten spalony. Chodź do mnie, bo u Silvy nie znajdziemy żadnych kartek-rozglądnął się po szafeczkach ustawionych przy zepchniętych pod ścianę łóżkach.-Pewnie znowu grali w statki!
Złapał Alex za rękę, by nie zgubić jej w tym roztańczonym tłumie złożonym z prawie całej kadry i partnerek kolegów i przecisnął się do wyjścia. O dziwo, nie wyrwała mu dłoni.
Alexandra wysunęła się delikatnie z jego objęć, by po chwili przynieść z kuchni talerzyk pełen ciepłych jeszcze, ciemnych ciasteczek. Postawiła go na stoliku i z powrotem wtuliła się w ciepłą bluzę Kanaryjczyka.
-Co to za ciasteczka?- zapsany jeszcze mózg Pedrita uaktywnił się na sam zapach i widok smakowitych wypieków Alex.-wyglądają apetycznie! Ałć, gorące.
-Przecież przed chwilą je upiekłam!-zaśmiała się Alex-Czekoladowe ciasteczka.
-Czekoladowe!-Pedro rzucił się niemal na mały talerzyk i zabrał się za konsumpcję pierwszych trzech ciasteczek.-Mmm, pycha. Jak ty to robisz? Czekoladowe i do tego pyszne.
-Oj, Pedro-cmoknęła go w policzek, z uśmiechem obserwując jak ładuje czwarte ciasteczko.-Wystarczy się trzymać przepisu, dzieciaku mój.
-A właśnie - Rodriguez przypomniał sobie o rodzicielskich obowiązkach. - Dlaczego Aina jeszcze nie wróciła z imprezy? Jest już - spojrzał na zegarek - godzina ósma.
-Uspokój się tatuśku, jest u naszych przyjaciół przecież. Może tam zostać na noc. Ale sądzę, że niedługo ktoś ją przywiezie.
-No dobrze.-podejrzliwie zgodził się Kanaryjczyk, ukradkiem biorąc kolejny słodki przysmak.-Przepyszne.
-No, to chyba wszystko. - Pedro skończył wyjaśnianie zawiłych technicznie spraw związanych z futbolem. Zaczęło się od spalonego, a potem kartka została zapełniona doszczętnie rysunkami różnych akcji i sztuczek występujących w grze. Odłożył kartkę na szafkę i popatrzył na Alex. Wciąż patrzyła w plątaninę linii i kropek, jaką zostawił na czystym papierze.
-To skomplikowane - westchnęła po chwili.
-Uwierz mi, że nie. Na razie tak to wygląda, ale z czasem będziesz bezbłędnie rozpoznawać na meczach poszczególne elementy. No chyba, że blondynki myślą inaczej - zaśmiał się i pstryknął długopisem. Uwielbiał jej dokuczać. W odpowiedzi dostal poduszką z łóżka Busiego, która znalazła się akurat w zasięgu ręki dziewczyny. Chciał ją odbić, ale mu nie wyszło i biały, miękki prostokąt znalazł się na podłodze razem z długopisem.
-Ty niezdaro - pokręciła głową Alexandra. - I ty jesteś sportowcem?
Oboje się schylili, żeby podnieść poduszkę. Modelka pierwsza ją złapała, więc on chwycił długopis. Pedro zadrżał lekko, czując zapach jej perfum tak blisko siebie. Zorientował się po chwili, że Alex się na niego uważnie patrzy.
-Alexandra?
-Masz bardzo szczupłe palce-bąknęła dziewczyna, zerkając na jego śniade dłonie. Uśmiechnął się i pomógł jej wstać do pionu, zdając sobie sprawę, że coś się właśnie zmienia. A przynajmniej miał takie wrażenie. Powoli wypuścił z ręki jej dłoń i podniósł głowę. Patrzyła na niego niepewnym wzrokiem.
Poczuł się całkiem niepewnie, nie wiedząc, co ma zrobić i powiedzieć. Poczuł, że cała złość na nią już dawno mu przeszła. Prawdę mówiąc, miał ochotę ją przytulić. Przypomniał sobie, co pomyślał po tamtej bójce pod klubem.
Odpowiedź na wszystkie problemy.
Alex? Chyba tak.
-Przepraszam, że byłam taka niemiła. W ogóle. I po tym...no, w moim mieszkaniu.
Zarumieniła się, a Pedro pomyślał, że ładnie tak wygląda.
-Rozumiem, nie martw się. A tamto... no, nie żałuję.
Posłała mu zdziwione spojrzenie.
-Nie żałuję. - powtórzył spokojnie, rozpaczliwie próbując nie myśleć o tym, że są stanowczo za blisko siebie. Ale nie miał też siły się odsunąć. W końcu się poddał.
I ją pocałował.
Trzasnęły drzwi.
-Oops, chyba przeszkadzam! - na progu stanął zmieszany Bojan, coraz bardziej się czerwieniąc.
Pedro podjął męską decyzję.
-Bojan, sprawdź czy cię nie ma na korytarzu!
-Ale trener..., Pedro, yy.. ja..
-Bojan wyjdź. - warknął zły na kolege Rodriguez. Bał się, że mu zabraknie odwagi, na powiedzenie Alexandrze kilku rzeczy.
Zmieszany Krkic wyszedł cicho z pokoju, potykając sie jeszcze na progu, a Pedro uśmiechnął się do Alex. Teraz był pewny.
Zamglone wspomnienie Carol odeszło w niebyt. Mówią, że ta druga miłość jest dojrzalsza i Kanaryjczyk był pewien, że się pod tym stwierdzeniem może podpisać wszystkimi czterema kończynami.
-Przepraszam, blondynko, za Bojana.-przytulił ją lekko do siebie i pocałował w czoło. - Chyba jestem pewny jednej rzeczy.
-Jakiej?
-Powiem ci...ale jeszcze nie teraz.
O, tak. Stanowczo nie będzie miał dość wodzenia jej za nos.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też. A te ciasteczka były przepyszne. Kocham czekoladę. I Ainę. Przyjaciół też. Wszystkich.
-Pedro, dzieciaku.-zaczęłą się śmiać.-Jesteś niepoważny.
-Nie lubię być poważny.
Przytulił ją mocniej do siebie, zdecydowany przesiedzieć tak cały wieczór. Bo do szczęścia potrzebne mu były naprawdę małe rzeczy.
Nawinął na szczupłe palce blond loki Alexandry i usłyszał zamykane drzwi wejściowe.
Stwierdził, że się przesłyszał i powrócił do poprzedniej czynności.
-Pedro, ja... Ups.
-Wujku, chyba przeszkadzamy. Może przyjdziemy później?
Pedro odwrócił się w stronę drzwi na korzytarz i zdębiał, widząc Bojana z Ainą.
-Przywiozłem ci córkę, ale chyba przeszkadzam - wyszczerzył się radośnie, jakby to miało zmniejszyć jego przewinienie.
-Dziękuję - powiedział słabo Pedrito. - Ale teraz wyjdź. Przeszkodziłeś mi drugi raz, słownie, DRUGI.
Alexandra i Aina wybuchły śmiechem.
-Co w tym takiego śmiesznego? - zmarszczył brwi oburzony Kanaryjczyk.
-Nic, a właściwie... wszystko, cały twój sposób bycia - wykrztusiła w końcu Alex.
-Kochamy cię - pisnęła Aina i obie przytuliły zszokowanego Rodrigueza.
Bojan Krkic uśmiechnął się porozumiewaczo i wystawił z zadowoleniem kciuk.
Chyba nie czuł się winny.
______________________
Hej! Witam w Nowym Roku i przepraszam na wstępie za opóźnienie. Chciałam dobrze napisać ten rozdział, bo to jeden z przełomowych i tych ulubionych, ale ... jak na złość nie miałam weny. Męczyłam się kilka dni, napisałam dość łatwo to, co kursywą, ale reszta... W końcu stwierdziłam, że jak nie napiszę czegokolwiek, to znów nie rusze przez trzy miesiące z miejsca.
Tak więc... rozdział jest. Jest o niczym, ale jest.
I zostawiam go do oceny, życząc wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku:)
pozdrawiam,
graffiti.
Hahahaha, Pedro rządzi!!! A Bojan i jego wybitne poczucie czasu jeszcze bardziej:)Nie mów, że rozdział jest o niczym, bo tak nie jest. Ty nie bazujesz na wydarzeniach, to jest jakby drugorzędną sprawą, ale ukazujesz uczucia, a tych jest zawsze w Twojej twórczości dużo i bogato, i naprawdę świetnie:)Rozwaliło mnie to, że Alex jeszcze nie wiedziała, co to jest spalony, ale miała za to takiego nauczyciela, że chyba też udałabym niewiedzę, żeby mieć takie korepetycje:D Dziękuję Ci za info na fejsie, odpisałam Ci i naprawdę obiecuję, że postaram się jak najszybciej nadrobić wszelakie zaległości i zabrać się za la masię:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI jak? Jednak udało się nauczyć blondyneczkę co to jest spalony? Jeśli tak to Pedro może siebie nazywać...Królem Spalonych? Eeee, tak to Davida nazywają xD W każdym razie szacun, Pedrito :DDD
OdpowiedzUsuń"Jest o niczym"... wcale bym się nie zgodziła. Świętujący Hiszpanie to zawsze jest COŚ i wcale nie byle co :P Do tego przełomowy moment w znajomość Pedro i Alexandry, a w tle pogarszający się stan Isabel
I czemu ty narzekasz na ten rozdział? Mi tam się bardzo podoba! A Pedro uroczy! Jejciuu, potrafiłabym nawet udawać ze nie znam sie na piłce, zeby on mógł mi wytłumaczyć :D Miec takiego fajnego nauczycielaa (: Choć nie jestem blondynką, więc nie wiem czy by sie zgodził haha :D
OdpowiedzUsuńI dzis wesoły rozdział, taka odmiana od problemów zdrowotnych...
A ta rodzinna końcówka (: Taka miłośc i beztroska od czasu do czasu sie przydaje (: A gdy ma sieprzy sobie kochające osoby to wszytsko wydaje się byc łatwiejsze(:
Do usłyszenia ! (:
Hahah dopiero jak opublikowałam komentarz to zorientowałam sie ze jest podobny do komentarza Dolenki a propo nauczyciela Pedro (:
UsuńHahah jeszcze kilka chetnych i będzie musiał szkołe zakładać (:
Pedro jest mistrzem! Hahah. Nigdy nie czytałam o drugim tak wykręconym człowieku jak on. :) Jego styl bycia serio sprawia ze co raz bardziej zyskuje chłopak moje serce :P
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry jakościowo i przede wszystkim zawiera jakieś zapoczątkowanie tej miłości Alexandry i Pedrita. Ja bym się nawet pokusiła o stwierdzenie, że kluczowy moment.
Czekam na kolejny:)
Nowość na athletic-corazon.blogspot.com:)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam i chciałabym zebrać opinie o mojej pracy, by wiedzieć czy warto kontynuować...:)
http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/
U je... Dotarłam tu nareszcie, tak jak obiecałam.
OdpowiedzUsuńPedro jest normalnie najsłodszym facetem na ziemi i rozbroił mnie po całości. A jak odpowiedział kim jest Lagerfeld to już leżałam pod biurkiem.
Bojan to raczej potrzebuje odpowiedniego zegarka. Włazić w nie w porę to on potrafi...
to jak kreujesz Pedra coraz bardziej mi podchodzi, nie rozumiem tego totalnie, bo jak kojarzysz NIE LUBIŁAM GO BARDZO :D żartuję! po prostu był mi obojętny, a teraz go bardzo polubiłam, sama się sobie dziwiąc to piszę... Pedrito nauczyciel? najs! ;)
OdpowiedzUsuń