Rok 2026, maj...
Tego dnia FC Barcelona świętowała kolejne zwycięstwo na koniec sezonu. Ponieważ była to okrągła liczba,połączona z rocznicą powstania nowej La Masii zaproszona została również znaczna część byłych graczy.
Dlatego też w roztańczonym klubie na samej górze hotelu Juan Carlos I rozmawiała sobie grupka kilku osób. Co chwilę się śmiali i widać było, że dobrze czują się w swoim towarzystwie. Tak, Xavi i Iniesta wspominali stare czasy.
Wciąż się przyjaźnili, nie mogło być inaczej, skoro jedna młodsza siostra Andresa wyszła z Xaviego, a druga za Bojana Krkcia.
W ogóle to po latach widać było, że najlepsze trio napastników, Bojan, Pedro i Messi jeszcze długo będzie stawiane za wzór kolejnym pokoleniom wstępującym w mury szkółki La Masia. Szkółka ta dalej miała powodzenie i szacunek, choć niektórzy tęsknili za starą ceglaną budowlą. Nowa La Masia była nowoczesna i pełna przepychu, Xavi uważał jednak, że brakuje jej tej magii. Magii pierwszej La Masii.
-Bojan, widzisz, dobrze, że wróciłeś z Rzymu.-poklepał przyjaciela po ramieniu Iniesta, jednocześnie oglądając jego nagrodę za zasługi i najwięcej goli-to był chyba jedyny błąd Mistera, to, że sprzedał Ciebie i Jeffrena...
Krkic uśmiechnął się jednym ze swoich uroczych uśmiechów które wciąż były tak słodkie jak dawniej. Lea przytuliła się do niego. Oczywiście, partnerki piłkarzy nie mogły się nie pojawić na tak ważnej gali.
-Może i masz rację-skomentował Bojan.-Camilla, szampana?-odstawił na stół statuetkę i podał jej lampkę z napojem z tacy kelnera, który skłonił się lekko i poszedł do następnej grupki.
-Pojutrze jedziemy jak zwykle do Caldes, na wakacje-Zakomunikował przyjaciołom Xavi-gdzie jest Pedro?
-Tam-Camilla zlokalizowała Rodrigueza tańczącego ze swoją żoną i przywołała ich gestem ręki-pamiętasz jak się poznali?
wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Pewnie-pierwszy się opanował Andres-świetny temat na plotki!
-O co chodzi?-sam zainteresowany zmierzył go wzrokiem.
-O początki twojej znajomości z jakże piękną obecną tu panią Rodriguez-wyjaśniono mu-no i o tym, że Xavi nas zaprasza do swojej rezydencji na Costa Brava.
-Super-ucieszył się Kanaryjczyk-zabieramy dzieciaki, a jak one jadą to jedzie też Dos Santos...właśnie, muszę go poinformować. Widział go ktoś?
-Szkoda, że nie ma Isabel-Camilla zaczęła się rozglądać za ostatnim z ich paczki piłkarzem. Ruszyła przez salę, zapytując kolegów i znajomych o młodego piłkarza.
-Widziałem go przy wyjściu-w końcu pomógł jej Thiago, obecny kapitan.-obawiam się, że wyszedł. Po angielsku-skrzywił się.
-No nic, dzięki.
Poinformowała o tym resztę przyjaciół. Pedro zmarszczył brwi.
-Chyba wiem, gdzie on jest.
Cmentarz El Viejo tonął w ciemnościach, mimo, że całe Poble Nou, dzielnica Barcelony, w której się znajdował, była oświetlona.
Xavi, z przytulona do siebie Camillą, ruszył pierwszy, trochę na oślep szukając trasy. Każdy z barcelonistów wiedział, gdzie iść, ale w tej chwili, z powodu mgły, zupełnie się nie orientowali, gdzie są.
-Patrz-Lea wreszcie dostrzegła właściwą alejkę i mdłe światełko na końcu linii grobów.
Pedro westchnął i ruszył przodem, wymijając Iniestę z siostrami.
Stanął obok przyjaciela.
-Jonathan.
Jasne światełko zapalonej lampki oświetlało orzechowe oczy Meksykanina. Spojrzał na Rodrigueza smutno.
-Cześć chłopaki. I dziewczyny też.
-Cześć Jo. Dlaczego uciekłeś z imprezy?-Lea z reguły mówiła to, co myślała.-Isabel nie byłaby zadowolona z tego!
Dos Santos spuścił głowę.
-Bartra był jej bratem, a dalej się bawi!-ciągnęła Lea.
-Uspokój się-powstrzymał ją Pedro.
-Marc nie jest jej prawdziwym bratem-odezwał się po chwili Jonathan.-przecież wiecie kto nim jest.
-Tak w ogóle czemu, tu pisze Isabel Dos Santos?-zainteresował się nagle Xavi.
Popatrzył na kumpla, który postawił lampkę pod napisem. Podniósł się i spojrzał na kolegów.
-Naprawdę nic nie wiecie? Myślałem, że...
-Bartra nic nie mówił. Ty też nie!-zastrzegła szybko Camilla.
Dos Santos westchnął.
-To było w tym czasie, kiedy Pedro poznał Ciebie-zwrócił się do stojącej koło niego blondynki. Myślałem, że Bartra wam jednak powiedział, chociaż nie pozwoliłem mu. Nie wierzyłem, że dotrzyma słowa, bardzo chciał,żebyście znali prawdę.
-Opowiedz, jeśli czujesz, że możesz. Chcielibyśmy wiedzieć-poprosił go cicho Iniesta.
-No dobrze, ale może nie tutaj.
Dotarli do domu Hernandezów. Camilla zrobiła szybko wszystkim gorącą czekoladę z bitą śmietaną i dodała do tego amaretto. Wszyscy zasiedli w salonie, skupiając się na osobie Jonathana.
-Okej zacznijmy więc od tego, że bratem Isabel był Jorge Lorenzo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz